Wiadomości

Prezydent Grzymowicz komentuje decyzję wojewody

Prezydenta Olsztyna Piotr Grzymowicz na swoim blogu skomentował ostatnią decyzję wojewody, który nakazał usunąć wprowadzone przez drogowców zakazy wjazdu tirów na olsztyńskie wiadukty. 

Marzec zaczął się „na bogato”. Najpierw wprowadziliśmy długo oczekiwane przez mieszkańców oznakowanie nośności naszych wiaduktów, prowadzące w konsekwencji do eliminacji tranzytowego przejazdu przez Olsztyn pojazdów ciężarowych powyżej 30 ton nośności, a jeszcze tego samego dnia Wojewoda Warmińsko-Mazurski nakazał nam zniesienie oznakowania, czyli puszczenie przez miasto ruchu ciężarowego bez żadnych ograniczeń. Tego smutnego faktu nie można pozostawić bez komentarza.

Decyzja Wojewody została podjęta w świetle prawa, lecz można się zastanawiać czy zgodnie z jego duchem. Procedura wprowadzania projektu nowej organizacji ruchu została przez służby Wojewody oceniona bardzo pieczołowicie, by nie powiedzieć – drobiazgowo. Wyłapano uchybienia formalne, które z pewnością nie powinny się zdarzyć, ale też nie były na tyle istotne, aby wstrzymywać jej wprowadzenie. Jednak kluczem do decyzji – jak to podkreślił wicewojewoda Jan Maścianica – nie były błędy formalne, ale zakwestionowanie faktu, czy Prezydent, a w jego imieniu zarządzający drogami Miejski Zarząd Dróg i Mostów, miał do tego prawo. Wojewoda za taką podstawę uznawałby „zagrożenie bezpieczeństwa”, wynikające ze stanu wiaduktu lub drogi, ale… tego nie dostrzega. Sądzę, że tu tkwi sedno sporu, który mimowolnie między nami się zarysował.

Nie wchodzę w dyskusję z dość  kuriozalnym stwierdzeniem Wojewody, iż najważniejszy jest „ład społeczny i konieczność zapewnienia tranzytu”(!), które pomija całkowicie dobro społeczne, jakim jest choćby minimalny komfort życia mieszkańców Olsztyna. Powiem wprost – zapewnianie komfortu przewoźnikom kosztem drastycznego obniżenia standardu życia mieszkańców nie ma nic wspólnego z ładem społecznym, a przeciwnie – grozi bezładem i protestami olsztynian. Stanowisko Wojewody tłumaczę tym, iż będąc przedstawicielem rządu musi trzymać linię jego obrony, a nowa organizacja ruchu w naszym mieście dramatycznie obnaża niedostatki rozwiązań komunikacyjnych w regionie.

Muszę jednak jeszcze raz podkreślić, że kluczową przesłanką naszej decyzji jest przekonanie, że dopuszczanie do ruchu ciężarowego na wiaduktach powyżej ich nominalnej wartości stanowi właśnie nic innego jak zagrożenie bezpieczeństwa, na które powołuje się Wojewoda. 30 ton nośności naszych wiaduktów jest, po pierwsze – wartością projektową, po drugie – wynikającą z książki i karty obiektu, a po trzecie – zapisaną w raporcie kontroli, przeprowadzonej przez biegłego eksperta od tego typu obiektów. W raporcie kontroli zalecono, z uwagi na stan wiaduktu, „wymagane przepisami oznakowanie nośności obiektu”, co zapisano także w Arkuszu Wnioskowanych Decyzji – oraz jego „kompleksową przebudowę (remont)”. Te wszystkie dokumenty są do wglądu dla służb Wojewody Warmińsko-Mazurskiego.

Oczywistym jest, iż użytkowanie tego typu obiektów z upływem czasu co najwyżej pogarsza ich stan, ale nie polepsza, więc nie rozumiem, co – mając tego typu dokumenty i ekspertyzy – powinniśmy jeszcze udowadniać? Skoro Wojewoda – co ujawnił podczas konferencji jeden z dziennikarzy – w jednej decyzji nakazuje je oznakować, a w drugiej tego zabrania, to o co chodzi? Sugerowanie, że przez wiadukt można kierować ruch, ograniczając jego przepustowość poprzez wyłączanie jezdni, to czysta „falandyzacja” prawa, podobnie jak podnoszenie jego nośności bez badań technicznych, a tylko drogą decyzji administracyjnej ministra!

Ciekawe, czy gdyby chodziło o wyporność promu, czy też maksymalny udźwig dźwigu, równie lekko odstępowanoby od obowiązujących norm, wynikających z certyfikacji tych urządzeń? Na tej zasadzie – zamiast przestrzegać przepisu, by w autobusie jechały maksymalnie 52 osoby (bo  tyle jest wpisane w dowodzie rejestracyjnym pojazdu), można by zabierać nawet 70 dzieci, bo przecież są małe i dużo nie ważą.

W proponowany sposób można rozwiązać każdy problem, tyle że – o dziwo – nie chce tego robić nawet Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad na swoich obiektach, co wskazała w kierowanych do nas pismach. Obiekty pozostające w nadzorze GDDKiA mają określoną nośność i tamtędy tranzyt nie może pojechać. Obiekty w Olsztynie mają taką samą nośność i… Wojewoda nakazuje puszczać tam ruch bez ograniczeń. Ten przypadek relatywizmu moralnego znamy z sienkiewiczowskiej literatury – to „prawo Kalego”.

Jedno jest pewne – przygotujemy się jeszcze staranniej i ponownie złożymy projekt. Właśnie, w imię zapobiegania zagrożeniu bezpieczeństwa.

 

Źródło: grzymowicz.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*