Tragedie nad jeziorami. Od 1 maja w wodach regionu utonęło już 19 osób
Tragedią zakończył się wypoczynek dwóch młodych mężczyzn nad jeziorem Czos w Mrągowie. Ich ciała wyciągnęli płetwonurkowie straży pożarnej. Niestety pomimo reanimacji nie udało się ich uratować. Do utonięcia doszło również w j. Długim w Olsztynie. Teraz okoliczności tych tragicznych w skutkach zdarzeń wyjaśniają policjanci.
Wczoraj o godz. 18.30 policjanci zostali poinformowani przez zgłaszającego, że w jeziorze Długim w Olsztynie (okolice ulicy Rybaki) w odległości ok. 4 m od brzegu pływa ciało mężczyzny. Na miejsce wysłano patrol policyjnych wodniaków oraz straż pożarną. Funkcjonariusze wyciągnęli na brzeg mężczyzny. Niestety nie udało się go uratować.
Na miejscu policjanci rozpytali okolicznych świadków oraz przeprowadzili oględziny. Funkcjonariusze znaleźli również rzeczy należące do poszkodowanego. W chwili obecnej ustalają tożsamość mężczyzny. Ciało zostało zabezpieczone w prosektorium, gdzie zostanie wykonana sekcja zwłok, która pomoże w ustaleniu przyczyn utonięcia.
Do tragedii doszło również wczoraj rano w Mrągowie. Płetwonurkowie Straży Pożarnej wyciągnęli z jeziora Czos dwóch młodych mężczyzn. Niestety mimo reanimacji nie udało się ich uratować.
O zaginięciu 20 i 21-latka służby ratownicze dowiedziały się od znajomych wypoczywających wraz z nimi nad wodą. Osoby te zauważyły, że na pomoście leżą ubrania mężczyzn, a ich samych nie ma. Na miejsce natychmiast pojechał patrol policji i straż pożarna. W czasie, gdy płetwonurkowie sprawdzali dno jeziora Czos, policjanci pojechali do miejsca pobytu młodych mężczyzn. Sprawdzili czy w między czasie mężczyźni powrócili na kwaterę. Niestety tam ich nie było. Ich ciała chwilę później wydobyli z wody strażacy.
Mimo szybkiej reakcji służ ratowniczych finał poszukiwań okazał tragiczny.
Teraz mrągowscy funkcjonariusze wyjaśnią dokładne przyczyny i okoliczności tego zdarzenia.
Policjanci przypominają!!!
Wchodzenie do wody pod wpływem alkoholu, to jedno z najczęstszych przewinień amatorów pływania. Z danych statystycznych wynika, że większość utonięć dotyczy osób w średnim wieku, które wcześniej spożywały alkohol. Ostatnie dni pokazują, że do tego niechlubnego grona możemy zaliczyć także młodych ludzi. Niestety osoby te mają błędne przekonanie, że „jednym piwem nie można się przecież upić, czuję się świetnie, jeden browar na odwagę”. Takie słowa świadczą o braku rozsądku. To właśnie jedno wypite piwo może okazać się przyczyną tragedii.
Każdy organizm reaguje na alkohol zupełnie inaczej. Nie zależy to jedynie od wieku, płci, masy ciała, czy zmęczenia – zależy również od temperatury powietrza. Gdy na zewnątrz robi się gorąco, znacznie chętniej sięgamy chociażby po zimne piwo. Trzeba jednak pamiętać, że na to jedno piwo, wypite np. podczas 30 stopniowego upału, nasz organizm może zareagować zupełnie nieprzewidywalnie. Ogranicza naszą koordynację ruchową, stajemy się bardziej rozluźnieni, a co za tym idzie – lekkomyślni.
Jeśli kąpiemy się, gdy woda jest bardzo wzburzona i powstają duże fale, osłabieni alkoholem możemy po prostu nie poradzić sobie z tym żywiołem i utonąć. Alkohol wbrew pozorom rozgrzewa nas od środka, co podczas upałów prowadzi często do problemów z krążeniem, a nawet do utraty przytomności. Rozszerzają się też pod jego wpływem naczynia krwionośne. Wówczas, jeśli wejdziemy do zimnej wody (zdarza się to nawet przy temperaturze 20-22 stopni) możemy doznać szoku termicznego. U niektórych osób dochodzi nawet do zatrzymania akcji serca.
Niestety wciąż jest wiele osób, które chcąc schłodzić nagrzane w słońcu ciało, skaczą bezpośrednio do zimnej wody. Taki skok może jednak nie przynieść ukojenia, a doprowadzić do szoku termicznego i zemdlenia. Gdy po opalaniu chcemy wejść do wody, należy robić to powoli, stopniowo schładzając poszczególne części ciała. Do wody nie należy wchodzić też od razu po zjedzeniu posiłku.
Jeśli jesteśmy amatorami skoków do wody pamiętajmy – pod żadnym pozorem nie wolno skakać na główkę i tam, gdzie jesteśmy po raz pierwszy i nie znamy terenu.
Dla własnego bezpieczeństwa nie porywajmy się na przepływanie dłuższych odcinków, jeśli nie ma możliwości aby po drodze odpocząć. Asekuracja drugiej osoby, która będzie koło nas płynęła np. łódką jest konieczna – łatwo jest przecenić swoje możliwości. Nie starajmy się za wszelką cenę udowodniać innym, jak bardzo jesteśmy wysportowani. Zwykły skurcz może przyczynić się do tragedii.
Bez względu na to gdzie jesteśmy, nie zapominajmy o tym, że mając pod opieką dzieci, powinniśmy zachować szczególną ostrożność. Również nad wodą najmłodsi muszą znajdować się pod nieustannym nadzorem dorosłych.