Konrad Bukowiecki rzuca wszystkie siły na Paryż
Srebrny medalista mistrzostw Europy w pchnięciu kulą rzuca wszystkie siły na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Uraz łokcia wprawdzie wyklucza go ze startów w sezonie halowym, jednak złoty medalista uniwersjady z Chengdu ostro trenuje, by szczyt formy przyszedł na igrzyska olimpijskie. – Wolę ten czas poświęcić na regenerację i zaleczenie. Będę ciężko trenował, żeby być gotowym na lato – mówi o swojej decyzji Konrad Bukowiecki.
26-latka w ostatnim czasie los nie oszczędza – najpierw zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, potem doznał urazu łokcia. Jakby tego było mało, na samej rozgrzewce przed finałem ostatnich mistrzostw świata, skręcił kostkę. Teraz, zamiast startować w hali, postanowił odpuścić sezon zimowy i skupić się na przygotowaniu do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Łatwiej więc go spotkać w roli kibica czy komentatora, niż zawodnika.
– Kontuzja na tyle mi dokucza, że nie ma sensu się szarpać na sezon halowy – przyznaje zawodnik InPost Team. – Sezon jest krótki i bardzo intensywny, wolę ten czas poświęcić na regenerację i zaleczenie. Będę ciężko trenował, żeby być gotowym na lato. Robię wszystko, żeby ta przerwa od startów nie była czasem straconym. Próbuję wzmocnić swoje ciało tam, gdzie nie miałbym możliwości cały czas startując. Jestem obecnie w ciężkim treningu, ale staram się nie nadwyrężać kontuzjowanego łokcia. Mam przygotowany plan leczenia, po ośmiu-dziewięciu tygodniach powinienem wrócić na rzutnię. Tak wygląda plan, zobaczymy jak wyjdzie jego realizacja i jakie będą jego efekty – dodaje.
W ostatnim czasie Bukowiecki imponował siłą w trakcie obozów w RPA i Portugalii, podczas których dźwigał rekordowe ciężary. – Faktycznie jestem w niezłej formie, jeżeli chodzi o przygotowanie motoryczne, szybkościowe i siłowe. Nigdy wcześniej w swojej karierze nie miałem tak, żeby w jednym czasie wszystkie te wektory były na tak wysokim poziomie. Rzucam daleko, biegam szybko i jestem silny, więc to wszystko fajnie się składa. Oby nic nowego, żaden uraz mi się już nie przytrafił, a z tym co jest, to sobie poradzę. Bez nowych przygód wszystko będzie w porządku.
Bukowiecki, który w ostatnim czasie może mówić o sporym pechu ma nadzieję, że zdrowie będzie mu wreszcie dopisywać. – Zdecydowanie wołałbym być w rzutni, zamiast oglądać zawody sprzed monitora jako komentator czy z trybun. Są pewne rzeczy, których nie da się jednak przeskoczyć. W tamtym roku, z powodu kolana i łokcia, większość zawodów oglądałem w telewizorze czy jako kibic, więc w jakimś stopniu do tego przywykłem. Mam jednak gorącą nadzieję, że to już ostatni raz i będę mógł wrócić do tego, co powinienem robić i co kocham. Chcę być zawodnikiem, a nie tylko kibicem.
Przygotowania do igrzysk w Paryżu zawodnika InPost Team to jednak wcale chyba nie największe wyzwanie 2024 roku. Jesienią najlepszy polski kulomiot weźmie ślub z Natalią Kaczmarek.
– Jeśli chodzi o przygotowania muszę przyznać, że to Natalia wszystko ogarnia. Robi to tak dobrze, że zgadzam się na to, co proponuje. Dla mnie najważniejsze jest, żeby ten dzień się jej podobał. Będę najbardziej szczęśliwy wtedy, gdy ona będzie szczęśliwa i tak to wszystko planujemy – dodaje Bukowiecki.