Ponad 100 tys. zł straciła łącznie trójka olsztynian. Oszuści wykorzystali rożne legendy
W ciągu jednego dnia do śledczych z olsztyńskiej komendy miejskiej Policji zgłosiła się trójka mieszkańców naszego miasta. Każdy z nich padł ofiarą internetowych oszustów działających pod czterema różnymi legendami. Najwięcej, bo ponad 73 tys. zł zniknęło z konta 82-latki. Kobieta w ciągu 4 miesięcy została oszukana przez dwóch różnych sprawców wykorzystujących dwie różne metody działania.
W piątek (20.09.2024 r.) policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie przesłuchali w charakterze pokrzywdzonych trójkę osób, które zawiadomiły tym, że padli ofiarą oszustów internetowych. Każdy z pokrzywdzonych został wprowadzony w błąd przy wykorzystaniu innej legendy.
Najwięcej pieniędzy zniknęło z konta 82-latki z Olsztyna oszukanej przez dwóch różnych sprawców w niemal tym samym czasie.
Kobieta kilkanaście lat wcześniej padła już ofiarą oszustwa związanego z inwestycjami obsługiwanymi przez instytucje parabankowe. Szukała sposobu na odzyskanie swoich środków. W czerwcu tego roku znalazła na jednym z portali społecznościowych ogłoszenie pochodzące od osoby, która deklarowała pomoc osobom znajdującym się w podobnych sytuacjach. Zaufała oszustowi, który zapewniał, że nie tylko odzyska jej stracone pieniądze, ale załatwi pokaźne odszkodowanie. Warunkiem uzyskania pomocy i zadośćuczynienia było wpłacenie określonej kwoty na poczet pokrycia kosztów procesu. Zmanipulowana kobieta w ciągu miesiąca wykonała 12 przelewów na łączną kwotę 51 tys. zł. Oszuści każdy przelew od razu wymieniali na kryptowaluty.
To nie było jedyne ogłoszenie z portalu społecznościowego, na które odpowiedziała 82-latka. W maju tego roku skorzystała z usług „doradcy inwestycyjnego”. Ten obiecał jej gwarancję zyskownych operacji giełdowych i zaoferował, że przeprowadzi ją przez cały proces krok po kroku. Na początek kobieta zainwestowała 500 zł. Do obsługi inwestycji miała służyć specjalna aplikacja, która tak naprawdę była złośliwym oprogramowaniem dającym hakerowi pełen dostęp do jej komputera. Za pośrednictwem tej samej aplikacji pokrzywdzona otrzymywała spreparowane wykresy i tabele prezentujące jej rzekome zyski osiągane na giełdzie.
Kobieta przekonana o tym, że jej inwestycje są trafione nabrała przekonania, że powinna dalej korzystać z usług swojego doradcy. Została przez niego przekonana o tym, że powinna zainwestować więcej środków, aby nie przeoczyć dobrej sytuacji na rynku. Sprawca wskazał jej numer konta, na które pokrzywdzona przelała 500 euro. Konto było założone w banku działającym we Włoszech, a cała historia związana z inwestycjami okazała się bujdą.
Kobieta w ciągu 4 miesięcy straciła ponad 73 tys. zł.
Niemal 3 tys. zł straciła inna mieszkanka naszego miasta. 56-latka wystawiła na popularnym portalu ogłoszeniowym ofertę sprzedaży mebli. Na jej anons odpowiedziała osoba, która twierdziła, że jest zdecydowana na zakup, ale mieszka zbyt daleko, aby odebrać rzeczy osobiście. Prosiła o wysłanie mebli kurierem, była gotowa pokryć koszty dostawy. Przekonywała też, że do zatwierdzenia zlecenia przesyłki potrzebna jest zgoda pokrzywdzonej wyrażona w formularzu, do którego kierował przesłany w wiadomości tekstowej link. Oszukana kliknęła w odnośnik, a w wyświetlonym formularzu wpisała swoje dane logowania do aplikacji bankowej. To wystarczyło sprawcom, aby wyprowadzić zgromadzone na jej koncie środki. Kobieta straciła niemal 3 tys. zł.
Łącznie 600 zł przelał na konta oszustów 20-latek z Olsztyna. Chciał wybrać się ze swoim kolegą na mecz piłki nożnej między reprezentacjami Polski i Portugalii. Ofertę sprzedaży biletów odszukał w sieci. Skontaktował się ze sprzedającym za pośrednictwem komunikatora internetowego. Omówił warunki transakcji i zlecił blikiem dwie płatności po 300 zł za każdy z dwóch biletów. Zorientował się, że został oszukany, kiedy okazało się, że pieniądze zostały od razu wypłacone w bankomacie, a sprzedawca zablokował mu możliwość komunikowania się przez portal społecznościowy.
Jak „ciężką” trzeba mieć mózgownicę, żeby dać się naciąć na takie grubo szyte przewały? Już sam fakt, że „bankowcy” dzwonią z banku, aby ostrzec, że ktoś chce komuś kasę podebrać jest tak grubo szyty, że ludzie nie potrafią zajarzyć, nie pojmuję! Przecież bank jest jak d….a od s….a, żeby zabezpieczać KAŻDE pieniądze!!!!!! No to jak można uwierzyć w takie banialuki!!!!????? A wszelkie wypadki „losowe”, kiedy ktoś chce kasy na załatwienie BEZKARNOŚCI, to o czym świadczy? O uczciwości? Czyjej? No więc? Jeśli ktoś tak łatwo chce kupować niewinność komukolwiek, to wcale nie jest lepszy od tego, który tę niewinność próbuje mu sprzedać! I tak dzieje się swego rodzaju „sprawiedliwość”.