NaturaTurystyka w Olsztynie

Las Miejski

Las Miejski w Olsztynie – teren leśny i rekreacyjny położony w północnej części miasta Olsztyn. Cały obszar liczący 1 415,87 ha znajduje się w granicach administracyjnych miasta. Kompleks główny obejmuje 1100 ha. Główną funkcją lasu jest wypoczynek i rekreacja, znajdują się tu dwa rezerwaty przyrody, jest także użytkowany gospodarczo.

Na terenie lasu znajduje się stanowisko archeologiczne (gród Sanditten – Sądyty). Przez obszar lasu przebiegają cztery szlaki turystyczne PTTK ( czerwony, żółty, czarny, niebieski)). Wytyczono także wygodne drogi rowerowe oraz trzy tory saneczkowe. W różnych miejscach zbudowane są altany, ławki i parkingi leśne oraz tablice edukacyjne, uzupełniające ścieżki przyrodnicze.

Trasy rowerowe

Wizyta w olsztyńskim Lesie Miejskim  zapewnia  atrakcje dla wszystkich rowerzystów. System tras rowerowych to przemyślana sieć dróg i ścieżek przystosowanych do jazdy na różnych poziomach trudności.

Przyroda

Przeważają wtórne zbiorowiska leśne, dominują siedliska borów świeżych i lasów mieszanych z fragmentami typowo wykształconych borów mieszanych, buczyn, olsów a także łęgów. Najliczniejszym gatunkiem jest sosna, która zajmuje ponad 80% powierzchni leśnej. Mniej liczny jest świerk, brzoza i dąb. Najmniej liczne są: olsza, buk, modrzew. W drzewostanie przeważają sosny o wieku ponad 140 lat, średni wiek drzew wynosi 88 lat (dane z roku 2006).

Na obszarze Lasu Miejskiego występują gatunki grzybów i roślin objęte ochroną prawną: sromotnik bezwstydny, sarniak dachówkowaty, szmaciak gałęzisty, paprotka zwyczajna, zawilec wielkokwiatowy, wawrzynek wilczełyko, rosiczka okrągłolistna, turzyca strunowa, żłobnik koralowaty, wyblin jednolistny, kruszczyk błotny, torfowiec brunatny oraz widłaki. Liczne są także rośliny objęte ochroną częściową: kopytnik pospolity, przytulia wonna, kruszyna pospolita, konwalia majowa, kalina koralowa, porzeczka czarna, płonnik pospolity.

Fauna reprezentowana jest przez gatunki chronione: ropucha szara, ropucha zielona, kumak nizinny, rzekotka drzewna. Liczne są płazy zasiedlające śródleśne zbiorniki wodne, występują także: jaszczurka zwinka i jaszczurka żyworodna, padalec i zaskroniec zwyczajny. Awifauna reprezentowana jest przez 69 gatunków. Najczęściej spotkać można zięby, rudziki i pierwiosnki. Pospolite są także sikory, kosy, sójki a zimą pojawiają się gile. Sporadycznie spotkać można: puszczyka, kukułkę, lelka, zimorodka, dzięcioła dużego, dzięcioła czarnego i dzięcioła zielonego. Z ssaków spotkać można dzika, sarny, lisa oraz wiewiórki. W Lesie Miejskim występują również jenoty, kuny leśne, jeże krety i myszy. Nad Łyną widoczne są ślady obecności bobrów. Sporadycznie do Lasu Miejskiego zapuszcza się łoś i jeleń.

Drobne zbiorniki wodne zasiedla dziwogłówka wiosenna. Licznie reprezentowany jest świat owadów, chruściki: Ironoquia dubia, Grammotaulius nitidus, Anabolia brevipennis, Limnephilus stigma, Limnephilus flavicornis, Glyphotaelius pellucidus. Licznie występują owady lądowe i związane z drewnem.

Historia
W akcie lokacyjnym miasta w 1353 Olsztyn otrzymał (wraz z innymi gruntami) lasy rozciągające się pomiędzy Olsztynem a wsią Dywity (do rzeki Wadąg), wraz ze znajdującą się tu wsią Sądyty. W końcu wieku XIV miasto wzbogaciło o lasy w południowej części nad jeziorem Kielarskim (teren z późniejszą leśniczówką Binduga i obecnie znajdujący się w obszarze Rezerwatu Las Warmiński). W 1952 roku Windugę (zobacz Binduga) włączono do Nadleśnictwa Nowe Ramuki. Obecny „Las Miejski” obejmuje tylko obszar z północnej strony między centrum Olsztyna a Dywitami). W wieku XVII w celu ochrony zasobów leśnych powołano straż leśną. Na początku XX w wybudowano Stadion Leśny, sanatorium przeciwgruźlicze, restaurację i kawiarnię. W połowie XX Las Miejski uzyskał prawa przedsiębiorstwa komunalnego, administrowanego przez burmistrza miasta. Po II wojnie światowej utworzono Nadleśnictwo Miejskie. 25 września 1991 r. uchwałą Rady Miasta powołano zakład budżetowy „Las Miejski w Olsztynie”.

Legenda o „Diabelskim Moście”

Kiedyś diabły lubiły pokazywać się ludziom, chociaż nie zawsze im to wychodziło na dobre. Pewnego razu diabeł imieniem Kurdybeus upatrzył sobie na ofiarę biednego Erwina Białka. Erwin zimą ścinał drzewa w Lesie Miejskim, a potem woził je wozem do tartaku w Tracku.

Jego kobyła Truda nie nadawała się już do tak ciężkiej pracy, ale chłop nie miał pieniędzy, żeby kupić silniejszego konia. Najgorzej szło jej przy przewożeniu kłód przez Łynę. Pewnego dnia całkiem odmówiła posłuszeństwa.
– Do diabła, mogliby tu wreszcie wybudować most. Miałbym lżejszą pracę i może szybciej zarobił na nowego konia – zdenerwował się Erwin.
Diabeł tylko na to czekał. Pojawił się natychmiast.
– Wybuduję ci ten most i zarobisz wtedy nie tylko na nowego konia, ale oddasz mi za to swą duszę – zaproponował.
– Dobrze, ale most ma być na jutro rano.
– Po cuda zgłoś się do Pana Boga. Ja jestem diabeł i w jeden dzień mostu nie postawię – targował się Kurdybeus.
Stanęło na tygodniu i ani godziny dłużej. Z całego Olsztyna ludzie przychodzili patrzeć jak rośnie to diabelskie cudo. Po tygodniu na Łynie pysznił się nowiuśki most. Erwin nie kwapił się jednak do podpisywania cyrografu.
– Najpierw go sobie obejrzymy – uprzedził. Obejrzeli most, ale nie miał się do czego przyczepić.
– Gdzieś się takie mosty nauczył stawiać – pytał Erwin.
– A bo ty jeden masz kłopoty z przeprawą przez wodę – odparł diabeł.
– A czy ten most wytrzyma jak Łyną popłynie kra – dociekał Erwin.
– Pewnie.
– Ano zobaczymy. Jak zimę przetrwa – to cyrograf podpiszę – oświadczył. Diabeł nie miał nic do powiedzenia, bo chłop miał rację.
Nadeszła zima. Jak na złość tak lekka, że na Boże Narodzenie kwitły bazie.
– Panie Boże pomóż mi, bo się w piekle usmażę. Przecież widzisz, że nie dla przyjemności chciałem ten most – prosił Erwin przy każdym pacierzu .
I pan Bóg go wysłuchał. W marcu lód skuł całą Łynę. Trzymał fest tydzień, a potem puścił i kry ruszyły. Mądry Pan Bóg nie dał im jednak zniszczyć całego mostu. Pozwolił krze, żeby wyłamała tylko dwa bale z jednego końca.
– No panie budowniczy most nie wytrzymał, cyrografu nie podpiszę – oświadczył Kurdybeusowi wiosną Erwin. Diabeł strasznie się zdenerwował, cisnął cyrograf w Łynę i zniknął.
Z jego mostu ludzie korzystali długie lata i nikt nie nazywał go inaczej niż Diabelski. Do dziś w rzece stoją jego szczątki. Erwin zaś pożyczył pieniądze na nowego konia. W rok dług spłacił, a potem zaczął całkiem nieźle zarabiać i żyło mu się nie najgorzej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*