Wiadomości

Ciąg dalszy sprawy dotyczącej psa błąkającego się w Lesie Miejskim

Dzisiaj (19 lutego) wybraliśmy się we wskazane miejsce, na którym zastaliśmy Panią Joannę dokarmiającą psa. Pies był przestraszony i kulał na jedną łapę. W dalszym ciągu nie dało się do niego podejść i złapać. Otrzymaliśmy również odpowiedź z biura olsztyńskiego Schroniska dla Zwierząt.

Przypomnijmy, że wczoraj na redakcyjną skrzynkę mailową otrzymaliśmy list od naszej Czytelniczki, która prosiła o pomoc w sprawie przebywającego w Lesie Miejskim psa. Link do artykułu tutaj.

Po wczorajszym liście od naszej Czytelniczki postanowiliśmy wybrać się we wskazane miejsce. Rano w lesie zastaliśmy Panią Joannę dokarmiającą porzuconego psa. Pies wyglądał na przestraszonego i kulał na jedną łapę. Próby jego złapania przez nas okazały się bezskuteczne, gdyż pies jest nieufny i z dystansem podchodzi do ludzi.

Dzisiaj otrzymaliśmy także odpowiedź z biura olsztyńskiego Schroniska dla Zwierząt:

– Zgłoszenie o takiej treści otrzymaliśmy dwukrotnie. Interwencja w tej sprawie została podjęta natychmiastowo, kilkakrotnie. Niestety na tak dużym terenie, w dodatku otwartym, gdzie nie ma możliwości zwabienia go na jakikolwiek teren ogrodzony – jest bardzo trudna.

Pracownicy w dalszym ciągu ponawiają interwencje, jednak często po przyjeździe na miejsce psa we wskazanym miejscu nie zastajemy. Pracownicy patrolują również teren okalający wskazane miejsce, zważywszy na fakt przemieszczania się psa. Schronisko nie dysponuje środkami usypiającymi, ponadto środki takie są bardzo ryzykowne, szczególnie na terenie lasu miejskiego uczęszczanego przez licznych spacerowiczów.

Pozostają nam zatem metody tradycyjne i za ich pomocą dokładając wszelkich starań będziemy sukcesywnie podejmować niezbędne w tym zakresie działania, aby podjąć zwierzę i bezpiecznie przewieźć na teren schroniska. Jeśli chodzi o rozmowę telefoniczną z osobą zgłaszającą, przeprowadziłam ją osobiście, jednak moja prośba – podjęcia próby schwytania zwierzęcia osobiście przez Panią – była skierowana jako propozycja, zważywszy na informację, iż pies zaufał tej kobiecie, podchodzi do niej i nie wykazuje wobec niej agresji, zatem jak przekazałam, podjęcie próby złapania go, będzie dla zwierzęcia mniej stresujące i mniej ryzykowne pod względem np. ucieczki w popłochu w stronę ruchliwej ulicy.

Nie było to nasze ostateczne stanowisko, lecz propozycja wspólnej interwencji, prosiłam też, aby w momencie, kiedy pies będzie złapany/zwabiony do terenu zamkniętego lub chociażby będzie po prostu w pobliżu – podałam numer do pracownika dyżurnego, który po otrzymaniu zgłoszenia niezwłocznie pojedzie we wskazane miejsce – informuje Monika Herman z olsztyńskiego Schroniska dla Zwierząt.

O dalszym postępie w sprawie będziemy informować.

2 Comments

  1. wątpię czy ta kobieta widziała hycla przy pracy i zna realia schronisk.trzeba bardzo nie lubić zwierząt, żeby tyle wysiłku poświęcić na coś co ostatecznie skończy się dla psiny uśpieniem.pies ma się dobrze, jest wesoły i wygląda lepiej niż niejeden „domowy”,nazwaliśmy go Żwirek.

  2. Rzeczywiście po mojej interwencji skontaktował się ze mną pan odpowiedzialny za wyłapywanie psów.Poinformował że wyłożył jedzenie i próbuje schwytać psa.Na skrzynkę mailową schroniska wysłałam informację o dokładnym miejscu w którym przebywa pies.Chciałam sprostować iż prosząc o pomoc nie chodziło mi o nagonkę na schronisko dla zwierząt lecz realną pomoc również od ludzi czytających artykuł.Po moich telefonach do schroniska poczułam się samotna w tej sprawie dlatego też wysłałam mój list do redakcji, dzięki której moja współpraca ze schroniskiem uległa polepszeniu.Będę dalej odwiedzała psa lecz od razu także dzwoniła na bezpośredni numer do hycla.Miejmy nadzieję że wkrótce ktoś zajmie się psiakiem którego nazwaliśmy Lesio.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*